sobota, 16 sierpnia 2014

#1 3, 2, 1 Start!


Słowem wstępu określę tematykę bloga, zamierzam go prowadzić czysto lifestyle'owo. Oprócz diety (o tym zaraz) będę starała się Was zwabić postami o innej tematyce. Mam nadzieję, że Wam się to spodoba!

Swój blog będę traktować jak swój dziennik, w którym będę zapisywać wszystko co związane z moją dietą. Nie lubię słowa odchudzanie, unikam go jak ognia. Dieta brzmi w porządku, określa to nasze sposób odżywiania. 
Całe swoje wyzwanie, tak to nazwijmy, zaczynam od poniedziałku. Często mówimy. Zacznę jutro, zacznę jutro. A jutro zmienia się w kolejne jutro itd itd.
Będę temu zapobiegała, a ja wiem iż jak na coś się uprę to to zrobię.

Moja dieta obejmuje racjonalne żywienie wykluczając słodycze. Aktywność fizyczna przynajmniej sześć razy w tygodniu, jeden dzień na odpoczynek w celu regeneracji mięśni.
Przyznam się, że od 4 miesięcy ćwiczę. Wpierw z Mel B, gdy ta zaczęła mnie...nudzić i przestała mnie męczyć zaczęłam Skalpel Ewy Chodakowskiej, następnie Turbo spalanie.
Niestety powolutku się załamywałam co prawda na początku ubyło mi -3cm w brzuchu, a później zastój. Jadłam regularnie, wykluczyłam też słodycze, ale diabeł tkwi w szczegółach. Pewnie coś robiłam źle, skoro nie widziałam efektów. Jednak nie było i nie jest mi dane dowiedzieć się co. Wraz z nadejściem urlopu wróciłam do dawnych nawyków żywieniowych. Co prawda nie kupowałam sama z siebie słodyczy, jednak nigdy nie odmawiałam poczęstunku. Po powrocie zjadłam pół puszki mleka zagęszczonego słodzonego i wiecie co? Obrzydziło mnie.

Nie posmakowało mi i chodź mój mózg krzyczał ,,Chcę to! Chcę to!" to była chwilowa zachcianka. Wraz z pierwszą łyżką wiedziałam, że nie tęskniłam za tym naprawdę. Mam świadomość, że taka puszka zawiera około, jak nie ponad 1500 kalorii, ale i tak nie zjadłam jej całej. Tak mnie odrzuciło, że wylałam resztę do zlewu. Marnotrawstwo powiecie, ale ja się poczułam się lepiej na duchu. Jeśli chodzi o ciało, od razu poczułam się źle. Wydęta i ociężała. Dlatego nie polecam posiadania słodyczy ,,na czarne dni". Teraz nic słodkiego nie leży u mnie w szufladach (Tylko w barku rodziców :P) i nie kusi. 

Mam kilka pomysłów na posty, będę starała się umieszczać foodbooki. 
W moich przyszłych postach nie będzie chodziło o to by liczyć kalorie, codziennie się mierzyć.
Chcę wymodelować swoje ciało, wysmuklić. Jednak jestem świadoma, że może mnie czekać długa droga. Od razu mówię, nie, nie jestem gruba. Również nie nie wiadomo jak szczupła. Jestem pewna, że osiągnę swój cel. Kto wie, może która z treści na moim blogu Was zainspiruje do czegoś :)
Liczę, że mój blog się Wam spodoba!

Pozdrawiam!
Emyly

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapraszam do obserwowania bloga. Na 100% odwdzięczam się tym samym. Obserwuję Wasze blogi pod nazwą Emily